Tradycyjnie, do Kostrzyna nad Odrą, przywieźliśmy ze sobą deszcz:) - tego lata wyjątkowo nas to fatum prześladuje. Ledwo wysiedliśmy z samochodu - ulewa. Ale taka konkretna. Na szczęście, nauczeni suwalsko - olsztyńskim doświadczeniem, zaopatrzeni byliśmy w peleryny. To nam pozwoliło cieszyć się bardzo energetycznym występem Eris is my homegirl:) Chłopaki mimo "niesprzyjających warunków atmosferycznych" - delikatnie mówiąc - poderwali wszystkich do rewelacyjnej zabawy.
Później był jeszcze Rust, The Darkness, Marika oraz solidna porcja kurzu i błota:) Radość:)
Podróż powrotna była długa i męcząca (pogoda nagle postanowiła przygrzać powyżej 30 stopni). Szczęśliwie dopisało nam wesołe towarzystwo. Powrót zaowocował także zakupem słusznej porcji kurek u przydrożnego sprzedawcy - wykorzystane zostaną już niebawem.
Do domu dotarliśmy wygłodniali, nastąpić więc musiała szybka decyzja - co (byle tylko dobrze i szybko) zjeść?
Przegląd lodówki i natychmiastowa reakcja - piersi z kurczaka z ryżem i marchewką. A żeby nie było tak nudno i zwyczajnie - postanowiłam to tradycyjne już danie trochę urozmaicić.
Składniki:
porcja dla 2 osób
czas przygotowania: 35 min.
stopień trudności:
ilość zużytych naczyń: 5 + talerze i sztućce
współczynnik bałaganu:
- 1 worek ryżu parboiled
- 1 łyżeczka curry
- 0,5 małej cebuli
- 0,25 czerwonej papryki
- 4 łyżki oleju np. rzepakowego
- 1 łyżka masła
- 1 łyżeczka soli
- 2 duże piersi z kurczaka
- garść startego parmezanu
- 4 suszone pomidory z olejowej zalewy
- sól, pieprz, papryka (do doprawienia)
- 2 marchewki
- 2 łyżki selera w zalewie (lub garść świeżego, startego)
- 0,5 wyciśniętej limonki lub cytryny
- 1 łyżeczka cukru
Do roladek zawsze podchodziłam sceptycznie, ponieważ nie chciały mi wyjść. Tym bardziej sama jestem zaskoczona, że na tzw. szybki obiad zdecydowałam się kombinować z zawijaniem. Dotychczas wymyślałam jakieś "metody" utrzymania mięsa w ryzach - a to sznurki, nici, wykałaczki - masakra! Oczywiście nic z tego nie wychodziło - a w zasadzie wszystko wychodziło - najczęściej cały farsz:)
Postanowiłam jakoś zbytnio się nie spinać (w końcu całe woodstockowe wyluzowanie nie mogło pójść na marne!) i nie tarmosić nadmiernie biednej piersi z kurczaka. I tu niespodzianka. Powiem tylko tyle - opłaciło się, gdyż mięso się odwdzięczyło:)
Zatem wstawiamy w garnku wodę na ryż. Po zagotowaniu dodajemy ok. 1 łyżeczkę soli na ok. 1,5 l wody. Wkładamy ryż do wrzącej wody i gotujemy wg wskazań na opakowaniu. W międzyczasie siekamy cebulę i paprykę w drobną kostkę. Na patelnię wlewamy 0,5 łyżki oleju i 1 łyżkę masła (olej po to, by masło się nie przypaliło). Na rozgrzany tłuszcz wsypujemy pokrojone warzywa i podsmażamy, aż zmiękną. Dodajemy curry i mieszamy na "małym ogniu" przez ok. 1 minutę. Dodajemy ugotowany i odcedzony ryż. Mieszamy, aż do połączenia składników.
Myjemy i osuszamy mięso. Przekrawamy je wzdłuż (tak by otrzymać 2 płaty (a w sumie 4) tej samej wielkości i naturalnego kształtu piersi z kurczaka). Doprawiamy z oby dwu stron solą, pieprzem i papryką. Środek piersi posypujemy parmezanem i nakładamy 1 suszonego pomidora. Ściśle zwijamy mięso w roladkę. (Kluczem do udanych roladek jest to, by nie nakładać zbyt dużo farszu. Zatem jeśli korci Was, by dodać jeszcze jednego lub dwa pomidory - troszkę ryzykujecie:) Ta nieduża, ale wystarczająca ilość nadzienia powoduje, że mięsa nie trzeba niczym wiązać i samo utrzymuje kształt roladki.) Czynności powtarzamy z pozostałymi 3 płatami mięsa. Rozgrzewamy na patelni 3,5 łyżki oleju i obsmażamy mięso ze wszystkich stron (po nałożeniu mięsa na rozgrzany olej możemy skręcić nieco gaz, by uniknąć przypalenia).
Umytą i obraną marchew ścieramy na małych podłużnych oczkach. Dodajemy seler, wyciśnięty sok z limonki lub cytryny (ja użyłam limonki, bo akurat była w lodówce a cytryny nie miałam - choć zazwyczaj jest na odwrót), cukier i 0,5 łyżeczki oleju. Mieszamy.
Gotowe!
Być może brzmi skomplikowanie, lecz zapewniam - ku mojemu zdziwieniu przygotowanie tego dania nie zajęło mi dużo więcej czasu niż zwykłej piersi z kurczaka w panierce.
Serdecznie polecam i życzę smacznego:)
Wygląda bardzo apetycznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Taki miałam zamiar - pobudzać apetyt i chęć do przyrządzenia samemu. Pozdrawiam
UsuńJeszcze w ten sposób nie faszerowałam kurczaka, przy okazji będę musiała wypróbować :) A ryż curry jadłam tylko kilka razy - właśnie się zastanawiam czemu nie więcej, bo bardzoo mi posmakował :)
OdpowiedzUsuńJa miałam wcześniej kilka podjeść, niestety nieudanych pod względem wizualnym, ale tym razem niespodziewanie wyszło:)
UsuńPo udanej zabawie i wyczerpującej podróży, taki posiłek to prawdziwa rozkosz dla ciała i ducha;)
OdpowiedzUsuńO tak! Sama nie wiem czy bardziej dla ciała czy dla ducha:)
UsuńOj, zadziałał na mnie ten Twój przepis, a chyba jeszcze bardziej fotografia. Cudownie letnia kompozycja na talerzu.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie dania;)
OdpowiedzUsuńWygląda wspaniale! Bardzo apetycznie
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba.
UsuńJeśle to jest przepis 'na szybko' to jesteś moim guru! Wygląda jakbyś siedziała przy tym pół dnia :) Trzymam kciuki za kreatywne wykorzystanie kurek, miłego dnia:)
OdpowiedzUsuńDzięki. Urosłam dzięki Twojemu komentarzowi jakieś 2 cm:) Oznacza to, że kwalifikuję się teraz do wzrostu średniego:)
UsuńAbsolutnie fantastyczne połączenie! Bardzo takie lubię i na pewno spróbuję według Twojego przepisu :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znalazłaś u mnie coś dla siebie. Czekam zatem na wieści jak Ci smakowało:)
UsuńHej Marta,
OdpowiedzUsuńWłaśnie zakończyłem spożywanie tego cudeńka mniam.
Dzięki i Pozdr
Maurycy M.
Cieszę się, że smakowało. Polecam się na przyszłość:)
UsuńA co proponujesz zamiast marchewki :) nie przepadam za nią:) myślałam o dodaniu ruccoli z jakimiś innymi warzywkami.
OdpowiedzUsuń