piątek, 28 grudnia 2012

Blogerzy listy piszą

Pamiętacie zapewne jak jakiś czas temu pisałam o tu, że biorę udział w akcji Blogerzy listy piszą. 
Jest to inicjatywa ogólnopolskiej blogosfery, która została zapoczątkowana w listopadzie, przy okazji otwarcia facebookowego profilu o tej samej nazwie. Idea ta ma na celu wskrzeszenie tradycji pisania listów oraz (przy okazji) wysyłania pocztówek - wszystko tradycyjną pocztą. 
W czasach kiedy jedyne co znajdujemy w naszych skrzynkach na listy to korespondencja z banku, urzędu, rachunki oraz reklamówki eksperyment ten nabiera wyjątkowego znaczenia. 
Akcja nie tylko mnie przypadła do gustu, w związku z czym powstała lista blogerów, którzy przesyłają do siebie wg ustalonej kolejności zeszyt, w którym każdy bloger musi dopisać fragment opowiadania, historii, która będzie tworzyć jedną całość. Do zeszytu dołącza się pocztówkę z miejscowości danego blogera. 


Inicjatywa została zapoczątkowana w Krakowie przez Justynę znaną z bloga blog.justynides.pl. Kolejny fragment opowiadania napisała Agata -autorka bloga www.eksperymentalnie.com. To tu - klik znajdziecie pierwsze akapity naszego blogerskiego opowiadania. 
Oto ciąg dalszy autorstwa Agaty z Warszawy:


Klawiatura to było coś. Wszyscy się nią zachwycali, nikt wcześniej takiego cuda nie widział..
Zachwycony swym geniuszem postanowił to uczcić i udał się do kuchni.

Z lodówki wyjął szampana i kilka innych produktów, z szafek wyciągnął dodatkowe składniki i zaczął...piec babeczki.
Chciał aby były idealne, dlatego używając swojego nowego wynalazku, zapytał "Internetu" jak je zrobić.... Po godzinie miał idealny wypiek. Szczęśliwy i podbudowany na duchu- nie jestem aż taką niezdarą- ubrał się i udał na miasto w celu podzielenia się swoją radością z resztą świata.
Chciał prawdziwych ludzi, a nie jakiś geeków czy blogerów. Ich miał na co dzień, miał ich już po prostu trochę dosyć.
Szedł przed siebie, mijając obce domy, bloki, psy, ale na nikogo się nie natknął. Żadnego człowieka, realnego człowieka nie spotkał...
Aż nagle..

Kontynuację opowiadania (mojego i Mistrza autorstwa) znajdziecie u kolejnej uczestniczki inicjatywy - Pauliny z Torunia, prowadzącej bloga
paulinamatysiak.pl

Miłej lektury:)


wtorek, 25 grudnia 2012

Wesołych Świąt!

Kiedy w radiowej Trójce rozbrzmiewa: 
"Krok po kroczku, krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą Święta, idą Święta!"
wszystkim Wam razem i każdemu z osobna z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę: 
smacznego karpia (tudzież innej ryby), pysznego barszczu (lub jeszcze lepszej zupy grzybowej), 
dużo radości i spokoju, uśmiechu co nie miara
i byście również w tym nadchodzącym Nowym Roku 
odnaleźli jak najkrótszą i najmniej pokrętną drogę do realizacji swoich marzeń.
Tego Wam życzę ja
Rybka zwana Martą:)

Wesołych Świąt!
 

środa, 5 grudnia 2012

Grochówka z wędzonym boczkiem and many many more

Właśnie w tej chwili powinnam robić coś zupełnie innego, ale podświadomie czuję, że muszę zadośćuczynić moje ostatnie zaniedbania w stosunku do bloga. 

To, że wpisów jak na lekarstwo - wcale nie oznacza, że nie gotuję lub nie jem. 
Co to, to nie!

Jako dowód w sprawie przedstawiam - grochówkę.



Sama nie wiem, jak to się stało, ale naszło mnie na najprawdziwszą w świecie grochówę. Zupa ta kojarzy mi się z różnymi plenerowymi aktywnościami, kiedy po wyczerpującym dniu człowiek raczy się solidną porcją tej rozgrzewającej i sycącej potrawy.
 

Składniki:
porcja dla 6 osób
czas przygotowywania: ok. 4 godziny
stopień trudności: łatwy, średni, trudny
ilość zużytych naczyń: 3
współczynnik bałaganu: mały, średni, duży

  • 300 g grochu łuskanego
  • 1 ziemniak
  • 150 g surowego wędzonego boczku
  • 1 łyżka oleju
  • 1 łyżka masła
  • 2 marchewki
  • 3 pietruszki
  • 0,5 dużego selera
  • 1 por
  • 1 łyżka majeranku
  • 1 płaska łyżeczka soli
  • 100 g kiszonej kapusty

Namocz groch w zimnej wodzie, a następnie go odcedź. W oryginalnym przepisie była nowa o całonocnym namaczaniu, jednak na opakowaniu grochu podano, że wystarczą tylko 2 godziny. Zastosowałam się więc do wskazań na opakowaniu.
Pokrój boczek w cienkie słupki i podsmaż na maśle i oleju, aż stanie się chrupki.
Boczek oraz tłuszcz ze smażenia przełóż do dużego garnka z odcedzonym grochem. 
Dodaj obraną marchew, pietruszkę, seler i por oraz majeranek i sól. Całość zalej 1,5 litra wody. Gotuj ok. 1,5 godziny. 
Wyjmij warzywa. Gdy przestygną pokrój je w kostkę.
Dodaj pokrojonego w kostkę ziemniaka. Gotuj dalej ok. 15 min. 
Dodaj pokrojone warzywa.
Serwuj z kiszoną kapustą do dojadania.

Przepis pochodzi z mojej ulubionej książki kucharskiej, jeśli chodzi o polskie dania - "Kuchnia Polska" Marzeny Wasilewskiej. Przepisy zawsze się udają, a potrawy smakują wyśmienicie. Nie inaczej było z grochówką.


Smacznego!

Po wszystkim nie zapomnijcie jednak...



Na dziś to jeszcze nie koniec. 

W ostatnim czasie, choć właśnie zdałam sobie sprawę, że upłynął już prawie miesiąc (co za wstyd!) otrzymałam od koleżanki Andżeliny z bloga Made by Angie przepiękny skoroszyt na przepisy zwany Przepiśnikiem Rybki zwanej Martą.
Scrapbookingowe cudeńka bardzo mi się podobają i podziwiam zdolności wszystkich, którzy się tą sztuką użytkową zajmują.
Dzięki Angie:)


W listopadzie, na facebookowym profilu Blogerzy listy piszą powstała inicjatywa, która ma na celu wskrzeszenie tradycji pisania listów (wysyłanych tradycyjną pocztą). W czasach kiedy jedyne co znajdujemy w naszych skrzynkach na listy to korespondencja z banku, urzędu, rachunki oraz reklamówki eksperyment ten nabiera wyjątkowego znaczenia.
Akcja bardzo mi się spodobała i postanowiłam się do niej przyłączyć. Powstała lista blogerów, którzy przesyłają do siebie wg ustalonej kolejności zeszyt, w którym każdy bloger musi dopisać fragment opowiadania, historii, która będzie tworzyć jedną całość. Do zeszytu dołącza się pocztówkę z miejscowości danego blogera.
Jak widać na poniższym zdjęciu zeszyt oraz pocztówka z Warszawy (akcja miała swój początek w Krakowie) już do mnie dotarła. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko dopisać ciąg dalszy...
 

I na koniec, jako gwóźdź programu dzielę się z Wami informacją, iż również jakiś czas temu (a dokładnie 20 listopada - jak ten czas leci:)) zostałam nominowana przez Gruszkę z fartuszka  do nagrody Liebster Blog:) 
Marysiu, dziękuję serdecznie za nominację.



Zabawa polega na tym, że:
- nominowana osoba odpowiada na 11 pytań zadanych, przez nominującego
- następnie nominuje kolejnych 11 blogerów, którym zadaje 11 swoich pytań
- informuje o tym autorów tych blogów.

 Oto moje odpowiedzi na pytania Gruszki:

1. Gdybyś szła na bal przebierańców, za co byś się przebrała? - Za Pszczółkę Maję.
2. Jaka jest Twoje ulubiona postać z gry komputerowej? - Jestem w tym względzie kompletnym freakiem - nigdy nie grałam w gry komputerowe:/
3. Jaki najbardziej złośliwy dowcip komuś wykręciłaś? - Ja? I dowcip? To nie idzie w parze:)
4. Jak wygląda Twoja ulubiona piżama? - Moja ulubiona piżama jest zielona i składa się z zielonej koszulki z dziwnym ludkiem na tle tęczy i najwygodniejszych na świecie flanelowych zielonych spodni w białe kropki.
5. Jaka była najbardziej kiczowata pamiątka, jaką przywiozłaś z podróży? - Gipsowy obrazek.
6. Gdybyś mogła urodzić się w dowolnej epoce, w jakich latach chciałabyś żyć? - Teraz!
7. W jakim kraju chciałabyś mieszkać? - W Polsce, choć mogłoby być trochę cieplej:)
8. Jakiego dania chciałabyś spróbować, a jeszcze nigdy nie miałaś okazji? - Chciałabym spróbować prawdziwej sycylijskiej pizzy.
9. Kto jest twoim największym autorytetem? - Autorytetów nie mam, lecz jest wiele osób, które podziwiam. Jedną z nich jest Martyna Wojciechowska.
10. Jaka była Twoja najdziwniejsza życiowa zachcianka, którą spełniłaś? - Zrobiłam sobie tatuaż.
11. Jak wyobrażasz sobie siebie, za 30 lat? - Nie wyobrażam sobie:)


Teraz czas na moje pytania i moją 11 nominowanych blogerów.

1. Kawa czy herbata?
2. Kisiel czy budyń?
3. Kasztanki czy Michałki?
4. Krupnik czy ogórkowa?
5. Pizza czy makaron? 
6. Jaki jest Twój ulubiony film?
7. Jaką książkę mogłabyś polecić?
8. Dlaczego blogujesz?
9. Jakie jest Twoje ulubione danie?
10. Jakiej potrawy nie lubisz?
11. Twoje jedno życzenie do złotej rybki? 

A nominowani zostają: 

Aga - w sezonie
Edyta - madame edith 
Justyna - bistro mama 
Alicja - Aległodomorek 
Adrianna -  w kuchni Karmelitki
Tosia i Sliwka - burczy mi w brzuchu
Asieja - ugotujmy
Goh. - amku amku 
Mariola - veggieola 
Ania - anula hand-made
Grażyna - Grażyna gotuje

Trzymajcie się!

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Makaronowa zapiekanka brokułowo - kalafiorowa

Podobno tłumaczą się winni, zatem kwestię częstotliwości zamieszczania przeze mnie postów w ostatnim czasie pozostawię bez komentarza:)

Za oknem mroźno, a za chwilę będzie biało. Wpiszę się dziś w ten śnieżny klimat i zaproponuję gorącą zapiekankę makaronową z kalafiorem, brokułami, kurczakiem i aromatycznym sosem serowym.


Trudno jest mi uwierzyć, że grudzień za pasem, a koniec roku zbliża się wielkimi krokami. Czy Wy też myślicie już o Świętach? Odnoszę wrażenie, że grudzień to taki miesiąc, kiedy już od 1-go myśli się o 24-tym i 31-szym, Ot, taki wybieg w przyszłość. W tym roku dodatkowo pojawiła się data 21-go grudnia:) 
Czy boicie się końca świata?;) 

Koniec, nie koniec, głodować nie zamierzam. Zabierzmy się zatem za przygotowanie obiadu.


Składniki:
porcja dla 4 osób
czas przygotowania: 45 min
stopień trudności: łatwy, średni, trudny
ilość zużytych naczyń:6
współczynnik bałaganu: mały, średni, duży
  • 1/4 opakowania spaghetti 
  • 150 g kalafiora
  • 150g brokuł
  • 0,5 dużej czerwonej cebuli
  • 1 pierś z kurczaka
  • 200 ml (1 opakowanie kwaśnej) śmietany 12%
  • 100 g sera lazur 
  • sól, pieprz, curry, cukier
  • 2 łyżki oleju rzepakowego
  • tymianek do przybrania 

Ugotuj makaron al dente (niższa wartość czasu jaką wskazano na opakowaniu) w dużej ilości lekko osolonej wody.
Zahartuj kalafior i brokuły ok. 5 min we wrzącej lekko osolonej i osłodzonej (ok. 0,5 łyżeczki soli i 1 łyżeczka cukry na 2 l wody) wodzie.
Cebulę pokrój w piórka i podsmaż na łyżce oleju.
Pierś z kurczaka potnij w cienkie paski a następnie dopraw solą, pieprzem i curry. Podsmaż na patelni na łyżce oleju do zrumienienia.
W małym garnku na "małym ogniu" wymieszaj śmietanę ze startym serem.
Przełóż wszystkie składniki do dużej miski, tak by swobodnie można było je wymieszać.
Przełóż masę do formy do zapiekania uprzednio posmarowanej tłuszczem (np. olejem rzepakowym).
Wstaw do piekarnika na ok. 10-15 min.

Danie jest sycące, lecz dzięki kalafiorowi i brokułom dość lekkie. Jeśli makaron będzie al dente, dzięki jego właściwościom porcja zapiekanki zaspokoi Wasz głód na długo. Sos serowy nadaje całej potrawie charakteru.


Smacznego!

piątek, 16 listopada 2012

Puszyste ciasto czekoladowe

Słodyczowy, wcale nie Mały Głód zaatakował mnie znienacka.  

Gdybym powiedziała, że opierałam mu się w jakiś sposób - mielibyście wszelkie prawo nazwać mnie kłamczuchą:)
Zatem powiem Wam w sekrecie, że jak tylko zauważyłam pierwsze symptomy nagłej ochoty na łakocie postanowiłam zrobić suflet czekoladowy. Suflet to moja robocza nazwa. Tak naprawdę jest to bardzo delikatne i puszyste ciasto czekoladowe. Do tego, że czekolada równa się radość, chyba nie muszę nikogo szczególnie przekonywać.


W trakcie przygotowywania sufletu przypomniały mi się czasy kiedy razem z mamą i siostrą pichciłyśmy ciasto w kuchni - tzn. ja pichciłam, gdyż mama twierdziła, że spod jej rąk ciasta nigdy nie wychodzą. Siostra natomiast pomagała w myślach, no i oczywiście później w jedzeniu ciasta:) 

To co ja lubiłam najbardziej, to nie efekt pracy w postaci gotowego wypieku, lecz pozostałości surowego ciasta w misce. Wyjadanie resztek ciasta było moim rytuałem i częścią przygotowywania ciasta, który sprawiał mi największą radość.


Składniki:
4 kokliki
  • 2 żółtka
  • 2 białka
  • 50 g cukru
  • 2 łyżki kakao (można tez wykorzystać gorzką czekoladę - wtedy jest jeszcze lepsze)
  • brązowy cukier
  • 50 g masła (2 łyżki)
  • 25 g mąki 

Przygotowanie:
Do rozpuszczonego na małym ogniu masła dodaj kakao. Energicznie mieszając, by zapobiec grudkom, dodaj mąkę.
W misce ubij białka z połową cukru. W drugiej misce utrzyj żółtka z pozostałym cukrem. Wymieszaj masę żółtkową z masą kakaową. Następnie do masy kakaowej dodaj ubite białka delikatnie mieszając trzepaczką - ciasto powinno mieć lekką konsystencję.
Przełóż ciasto do wysmarowanych tłuszczem (masłem lub oliwą) oraz oprószonych cukrem kolilek. 
Wstaw na ok. 8-10 min do nagrzanego do 180 stopni piekarnika.Spałaszuj resztę ciasta z miski a później - delektuj się smakiem ciasta:)  


poniedziałek, 29 października 2012

Tego jeszcze nie było! Pieczony karaś. Nazwisko na talerzu.

Na obiad miało być coś zupełnie innego. 

Wybraliśmy się z Mistrzem na małe zakupy, po kilka składników do gulaszu. 


Wspominałam już wcześniej, że ze świeżymi rybami w mojej miejscowości jest raczej krucho. Możecie tylko zgadywać jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy przechodząc obok stanowiska rybnego ujrzałam tam ich mnogość do wyboru. Pstrągi, leszcze, okonie i flądry, ale przede wszystkim - były też karasie!

Poczułam nagłą falę ciepła, a błysk w moich oczach nieomal oślepił ekspedientkę. Nie było innej opcji. Plany obiadowe musiały ulec zmianie, bo jak tu przegapić taką okazję!?


Zakup półtuszy karasia wywołał na mojej twarzy nieschodzący uśmiech, ponieważ nigdy wcześniej tej ryby nie jadłam.

Wiele osób zastanawiało się dlaczego mój blog nazwałam Rybka zwana Martą choć wśród postów dominują dania mięsne. Nie mogło być lepszej okazji, by to wyjaśnić. Ja po prostu nazywam się Karaś.



 
 

Pieczony karaś na duszonym porze serwowany z domowymi frytkami oraz surówką z selera i czarnej rzepy

Składniki:
porcja dla 2 osób
czas przygotowania: 40 min
stopień trudności: łatwy, średni, trudny
ilość zużytych naczyń: 4
współczynnik bałaganu: mały, średni, duży
  • 2 półtusze karasia
  • 4 ziemniaki
  • sól, pieprz, cukier
  • garść tymianku
  • 2 łyżki oliwy aromatyzowanej suszonymi pomidorami (lub oliwy z oliwek)
  • 1 łyżka oliwy truflowej
  • 0,5 cytryny
  • 5 łyżek masła
  • garść koperku
  • 1 por
  • 0,5 czarnej rzepy (ok. 50 g)
  • 0,25 selera (ok. 70 g)
  • garść rodzynek (ok. 10 g)
  • 1,5 łyżeczki miodu
  • 50 ml (0,25 opakowania) śmietanki 
  • 2 orzechy włoskie
  • folia aluminiowa
  • papier do pieczenia

Frytki
Obrane i umyte ziemniaki pokrój w kształt tradycyjnych frytek. Do miski wlej 2 łyżki oliwy. Ja wykorzystałam oliwę z zalewy suszonych pomidorów. Dodaj poszatkowany tymianek oraz pokrojone ziemniaki. Wymieszaj. Przełóż na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Ważne by była to jedna warstwa ziemniaków. Piecz w temp. 180 stopni ok. 30 min.

Ryba
Oczyść rybę z łusek. Dopraw solą i pieprzem. Do środka każdej półtuszy włóż 2 plastry cytryny, plaster (1 łyżka) masła oraz połowę koperku. Posmaruj folię oliwą. Ułóż w niej rybę. Zawiń. Wstaw do piekarnika na ok. 20 min. w temp. 180 stopni.

Por
Pokrój por w cienkie plasterki. Umyj. Na patelni podgrzej oliwę truflową z 3 łyżkami masła. Dodaj por. Dopraw solą oraz ok. 1 łyżeczką cukru. Duś na małym ogniu ok. 15 minut.

Surówka z selera oraz czarnej rzepy (Patent Mistrza)
Zetrzyj na "małych oczkach" seler oraz rzepę. Rodzynki namocz w niewielkiej ilości wrzątku. Rozłup oraz rozdrobnij 2 orzechy. Dodaj śmietankę, miód, rodzynki i orzechy. Dopraw solą. Wymieszaj.
 


Jakie były moje wrażenia z degustacji? 
Karaś jest smaczny a jego mięso jest bardzo delikatne. Jedyna rzecz, która może sprawiać problem (tak było ze mną) to ości. Może nie jest ich bardzo dużo, lecz są drobne, a przez to dość trudne do usunięcia przed włożeniem kęsa do buzi. Zalecam zatem zachować sporą dozę ostrożności. 
Duszony por jest moim niedawnym odkryciem. Świetnie się sprawdza z delikatnym mięsem ryb. 
Surówka z selera i rzepy to (bardzo dobry) pomysł Mistrza. Sama rzepa jest dość ostra (smak można porównać do bardzo ostrej rzodkiewki) w związku z czym połączenie jej z delikatnym selerem skutkuje bardzo smaczną i wyrazistą surówką.
Muszę przyznać, że domowe frytki robiłam pierwszy raz i jedno wiem na pewno. Już nigdy nie zadowolę się kupnymi. Po pierwsze - przygotowanie frytek zajmuje tyle samo czasu. Po drugie - są zdecydowanie zdrowsze. Po trzecie - są po prostu smaczne. Można je doprawić czym tylko dusza zapragnie. Ja wykorzystałam oliwę pomidorową oraz tymianek ale równie dobrze smakowałyby z odrobiną papryki lub kminku. Pole do popisu jest niczym nieograniczone.

Podsumowując: karaś najlepszą rybą jest! Powtórz;)

Smacznego!

czwartek, 25 października 2012

World Pasta Day - spaghetti z łososiem w sosie cytrynowym

Dziś Światowy Dzień Makaronu!

Jako szanująca się Makaroniara z radością witam dzisiejszy dzień. Od wczoraj zastanawiam się czym uczcić to wyjątkowe święto. 


Nie rozczaruję Was chyba faktem, że na obiad zaserwuję spaghetti:) Nie spodziewajcie się jednak dzisiaj sosu pomidorowego. Jak celebrować, to na całego!


Potrzebne Wam będą:
porcja dla 4 osób 
  • 400 g spaghetti
  • 300 g filetu z łososia
  • 1 pęczek koperku
  • 1 duży brokuł
  • 4 żółtka
  • 120 g oraz 1 łyżka masła
  • skórka starta z jednej cytryny
  • 4 łyżki białego wytrawnego lub półwytrawnego wina 
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 2 łyżeczki cukru
  • sól
  • pieprz  
Ugotuj spaghetti al dente wg wskazań na opakowaniu (pierwsza wartość w podanych widełkach czasowych), pamiętając, że makaron lubi dużą ilość lekko osolonej wody. 
Pokrój łososia w niewielkie kostki. Dopraw delikatnie solą oraz pieprzem. Podsmaż na łyżce masła.
Ugotuj różyczki brokuła w lekko osolonej i osłodzonej wodzie (ok. 1 łyżeczka soli/cukru na 2 l wody).
Posiekaj umyty koperek.
Do garnka wrzucamy żółtka, skórkę oraz sok z cytryny, wino, sól, cukier i pieprz. Mieszamy trzepaczką. Wstawiamy garnek na "mały ogień" i ubijamy na gęsty krem. Dodajemy stopniowo drobno pokrojone zimne masło, ciągle mieszając. 
Do sosu dodajemy koperek oraz doprawiamy do smaku.    
W dużym garnku mieszamy makaron z sosem. Dodajemy łososia.
Wykładamy makaron oraz brokuły na talerz. Smacznego!


Całkiem niedawno zostałam zaproszona do wsparcia kampanii edukacyjnej realizowanej przez Polską Izbę Makaronu poświęconej makaronowi właśnie. Zgodziłam się bez wahania.

Wydawać by się mogło, że makaron, jako jeden z bardziej popularnych składników w rodzimej kuchni, nie kryje przed nami już żadnych tajemnic. A jednak okazuje się, że w przestrzeni krąży całkiem sporo mitów związanych z tym produktem. Raz, że niby kaloryczny i tuczący. Innym razem, że niezdrowy. 

Na szczęście, prawda o makaronie jest zupełnie inna. Do jej szerzenia i propagowania został powołany sympatyczny Pan Edek Makaron (sympatyczny mieszkaniec kuchni), który dzień i noc mierzy się z plotkami na swój temat. 


 Okazuje się, że makaron:

1. jest najlepszym źródłem energii, ze względu na dużą zawartość węglowodanów z oraz niski indeks glikemiczny, który powoduje powolne uwalnianie się cukrów i sprawia, że mamy więcej energii przez dłuższy czas. 

2.   jest łatwostrawny, ze względu na niewielką zawartość błonnika. Jest zatem niezastąpionym sprzymierzeńcem sportowców oraz osób aktywnych fizycznie. 

3.  sprawdza się jako składnik diet, również dla osób cierpiących na hipercholesterolemię (wysoki cholesterol) lub nadciśnienie. To ze względu na to, że makaron bezjajeczny wcale nie zawiera cholesterolu, a także ma śladowe ilości sodu.

4.  jest wesołym i urozmaiconym produktem dla dzieci i niejadków, ponieważ jest dostępny w różnych wzorach i kolorach.

5.  zawiera hormon szczęścia.  Jedząc makaron poprawiamy sobie samopoczucie :)

Czy ktoś poddaje jeszcze wątpliwości fakt, że Makaron Rządzi Zdrowo?

Wszystkich głodnych wiedzy oraz ciekawych materiałów edukacyjnych zapraszam na stronę Pana Edka.


Wersja oryginalna przepisu na spaghetti pochodzi z Mr. & Mrs. Sandmann.

wtorek, 23 października 2012

Optymistyczna zupa z cukinii

Tak, wiem.
Ostatnio trochę opuściłam się w gotowaniu i publikowaniu postów, lecz cierpię na chroniczny brak czasu. Tak to bywa, kiedy zachce się komuś: pracować, ponownie studiować oraz gotować i publikować. Wszystko - oczywiście - jednocześnie. Dwudziestoczterogodzinna doba to dla mnie za mało.  

Nie zamierzam jednak narzekać. O nie! Jest to mój świadomy wybór, który o zgrozo! - póki co, daje mi sporo satysfakcji. W końcu doszły go głosu od dawna tłamszone zainteresowania.


A podobno człowiek z natury jest leniwy. No tak. Tylko, że ja jestem kobietą;)



Pogoda za oknem nie nastraja zbytnim optymizmem. Panujące ostatnimi czasy mgły dodatkowo potęgują poczucie beznadziei.
Pomimo faktu, że szary jest jednym z moich ulubionych kolorów doszłam do konkluzji, że co za dużo, to niezdrowo. Postanowiłam zafundować sobie w kuchni odrobinę pozytywnych, smakowych wibracji.


 
Zupa jest delikatna, lecz nie mdła
Łagodność cukinii połączona z wyrazistym porem. 
Nienachalna nutka goździków. 
Dodający całości charakteru - pomidor. 



Składniki:
porcja dla 4 osób
czas przygotowania: 2 godziny - dacie wiarę?:)
stopień trudności: łatwy, średni, trudny
ilość zużytych naczyń: 4
współczynnik bałaganu: mały, średni, duży

wywar
  • 2 łyżki oliwy EV
  • 2 cebule - każda z wbitymi 2 goździkami
  • 2 marchewki
  • 0,5 selera
  • 4 małe pomidory
  • mały pęczek natki pietruszki
  • 8 ziaren czarnego pieprzu
  • 2 liście laurowe
  • ok. 1 łyżeczka soli   
  • 4 skrzydełka z kurczaka
  • 10 szklanek (2,5 l) wody  
zupa właściwa
  • 4 łyżki oliwy EV
  • 2 posiekane w półksiężyce pory
  • 2 posiekane ząbki czosnku
  • 1 kg startej na wiórki cukinii
  • koperek (m.in. do dekoracji) 

Wywar
Włóż do garnka skrzydełka z kurczaka. Zalej je wodą. Dodaj sól. Gotuj aż mięso będzie miękkie - ok. 30 min.
Oliwę wlej do dużego garnka i podgrzej na "średnim" ogniu. Dodaj całe warzywa: cebulę, marchewkę, seler, pomidory, natkę pietruszki, liść laurowy i sól. Smaż ok. 5 minut, póki warzywa delikatnie nie zmiękną.
Zalej warzywa mięsnym wywarem i zagotuj. Następnie zmniejsz ogień i gotuj na "średnim" ogniu ok. 1 godziny.
Po ugotowaniu odcedź delikatnie wszystkie warzywa oraz mięso - tak, by nie uszkodzić pomidorów.

Zupa właściwa
2 łyżki oliwy wlej do średniej wielkości garnka i podgrzej na "średnim" ogniu. Dodaj pory i czosnek. Smaż 3-4 min., póki warzywa nie zmiękną.
Dodaj cukinię. Smaż jeszcze przez 5 minut.
Podlej przygotowanym wcześniej wywarem i zagotuj. Następnie gotuj jeszcze przez ok. 15 minut.
Odcedzone wcześniej warzywa (poza pomidorami - te zostawiamy w całości, zdejmując tylko skórkę) pokrój w drobną kostkę i dodaj do zupy. Mięso rozdrobnij i dodaj do zupy.
Dopraw do smaku solą i pieprzem.

Gotowe.

wtorek, 9 października 2012

Figa z (ma...) kurczakiem

Sałatkowych propozycji u mnie jak na lekarstwo. Nie oznacza to wcale, że sałat nie lubię i nie jadam. 
Znam wszak parę osób, które zieleninę oraz wodę uznają za przysmaki stricte zwierzęce:) Sama siebie, oczywiście, do tych osób nie zaliczam.

Przygotowana przeze mnie sałatka jest czystą improwizacją, jednak z ręką na sercu mogę powiedzieć - polecam.

Nie pierwszy (i nie ostatni) raz znajdziecie u mnie połączenia owocowo - mięsne. W moim odczuciu elementy te jak najbardziej idą ze sobą w parze. 


Sałatka jest lekka i ciekawa. Charakteru nadają tu zdecydowanie 3 wyraziste lecz współgrające ze sobą składniki - pomidory, figi oraz kozi ser. To dzięki nim sałatka nie jest mdła. 
Żeby nie zakłócać harmonii smaku  - zamiast tradycyjnego dressingu z oliwy z oliwek (która moim zdaniem w tym przypadku nie sprawdziłaby się ze względu na zbyt charakterystyczny smak i aromat) użyłam syropu z fig (z puszki). Okazało się to być strzałem w dziesiątkę.  





Składniki:
porcja - dla 2 osób
czas przygotowania: 30 min.
stopień trudności: łatwy, średni, trudny
ilość zużytych naczyń: 3
współczynnik bałaganu: mały, średni, duży

  • 2 duże garści rukoli
  • 4 liście sałaty lodowej
  • 1 garść kiełków słonecznika
  • 4 duże rzodkiewki
  • 8 suszonych pomidorów w oleju
  • 8 fig w syropie
  • 4 łyżki syropu figowego (dressing)
  • 10 kuleczek koziego sera w pikantnej zaprawie olejowej
  • 1 duża pierś z kurczaka
  • 1 jajko (do panierki)
  • 0,25 szklanki bułki tartej (do panierki)
  • 0,25 szklanki mielonych migdałów (do panierki)
  • sól, pieprz
  • 1 łyżka oleju np. rzepakowego

Pierś z kurczaka tniemy w paski. Doprawiamy solą i pieprzem. 
W misce przygotowujemy panierkę, która składa się z wymieszanych w proporcji 50:50 bułki tartej i mielonych migdałów. W drugiej misce rozmącamy jajko. Panierujemy kurczaka mocząc go w pierwszej kolejności w jajku, a następnie w przygotowanej wcześniej panierce. Smażymy na łyżce oleju do momentu, aż kawałki kurczaka się nie zrumienią. Dodam, na marginesie, że aromat migdałów uderza nam w tej chwili do głowy:)

Przygotowanie tej sałatki nie wymaga ukończenia filozofii, zatem daruję sobie rady typu: umyj, osusz, pokrój, wymieszaj zieleninę i rzodkiew. Niemniej jednak czynności te należy wykonać:)

Pokroić w cienkie paski wypadałoby również pomidory. Figi natomiast warto pociąć w ćwiartki.

Jeśli zostanie Wam trochę rozmąconego jajka od panierowania (tak jak mnie) to polecam zrobić z niego małego omleta, którego następnie zwijamy w rulon i kroimy w cienkie paski. Nie chcemy przecież marnować jedzenia.

Układamy na zieleninie wszystkie składniki sałatki, a jako dressing wykorzystujemy kilka łyżek syropu figowego (tego z puszki po figach).

Smacznego.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...