piątek, 10 sierpnia 2012

Zostań odkrywcą smaków!

No i zaczęło się. 
Czwartek to pierwszy dzień VI Ogólnopolskiego Festiwalu Dobrego Smaku w Poznaniu. 
Wydarzenia tego wyczekiwałam już od dawna. Pisałam o tym fakcie na łamach bloga już nie raz. Dzięki wygranej w konkursie dla bloggerów, we wtorek zostałam szczęśliwą posiadaczką Pakietu VIP. Tamtej nocy spałam z uśmiechem na twarzy:)

Wprawdzie nie uczestniczyłam w żadnych czwartkowych warsztatach, ale postanowiłam wybrać się i rozejrzeć wśród morza wystawców.

W zasadzie nie było to morze, a wręcz ocean pysznych specyfików do spróbowania. Wśród nich:

- cała gama różnej maści serów - twarogowych i pleśniowych ze wszystkimi możliwymi dodatkami - oliwkami, kminkiem, żurawiną, czarnotką, ziołami... do wyboru do koloru,
- wysokiej jakości wędliny - polskie i węgierskie,
-litewskie czarne chleby,
- suwalskie sękacze,
- stanowisko z hiszpańskimi winami - degustacja. 3 lampki za 12 zł:),
- cała plejada regionalnych piw,
- stanowisko z miodami, również tymi pitnymi (w mojej opinii nie ma nic lepszego na  mroźne zimowe wieczory niż lampka rozgrzewającego trójniaka),
- domowej roboty konfitury np. jagodowo - żubrówkowe lub z pigwy,
- stanowisko z drewnianymi akcesoriami kuchennymi lub ręcznie malowaną ceramiką,
- wędzone ryby.

No ale największe wrażenie zrobiły na mnie 2 stanowiska.

Pierwsze, na którym dostać można świeżo przygotowywane rumuńskie kołacze




Oryginalna nazwa to „Kurtos Kalacs” czyli ciasto pieczone (a właściwie grillowane) na drewnianych wałkach nad żarem.  Po upieczeniu, długie na ok. 20 cm, ciasto zdejmuje się z wałka. Po zdjęciu posypuje się je orzechami albo wiórkami kokosowymi, ewentualnie cukrem lub cynamonem. Ja wybrałam tzw. wersję "mix", czyli wszystkiego po trochu. 
Najlepszy jest jeszcze ciepły - niezła frajda przy rozwijaniu tej spirali smaków:)
Kurtosz kolacz (tak się to wymawia) jest wymysłem węgierskim, ale rzadko spotyka się jeszcze robione je tradycyjnie i na żywo. A tu proszę - centrum Poznania i takie specyfiki. No ale to w końcu OFDS:)
Koniec końców nie mogłam koło niego przejść obojętnie. 

No i drugie stanowisko, obok którego nie sposób było nie zahaczyć - to stanowisko ze świeżymi ostrygami. Za jedyne 8 zł pani rozłupie przy Was świeżą, żywą ostrygę. Poda Wam cytrynę. Wy sami skropicie sobie zawartość muszli sokiem z cytryny i zjecie! Doznania - bezcenne:)

Powtórzę się zapewne, ale jeśli naprawdę macie wolną chwilę - przybywajcie na Stary Rynek w Poznaniu - do niedzieli macie czas.
http://www.ofds.pl/

Do zobaczenia!

15 komentarzy:

  1. Szczerzę żałuję, że mnie tam nie ma i nie będzie! Z przyjemnością skosztowałabym świeżą ostrygę, bo nigdy ich nie jadłam - przynajmniej z tego co pamiętam :) Gratuluję Marto pakietu Vip, dziś ja będę spała z uśmiechem na twarzy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie gorąco polecam przyszłoroczną edycję:) Baw się dobrze nad morzem!

      Usuń
  2. Jadłam ostatnio takiego kołacza w Zakopanem, ekstra! Na ostrygę jeszcze w moim życiu się nie skusiłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To również był mój kołaczowy debiut. Ostrygi lubię od dawna, ale takiej surowej nigdy wcześniej też nie próbowałam. Kiedyś musi być ten pierwszy raz:)

      Usuń
  3. Takie kołacze występują też w Czechach pod nazwą trdelniki, uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. same pyszności, jest czego próbować
    a takiego kołacza to bym wsuwała aż by mi się uszy trzęsły :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Złote Kołacze na tegorocznej edycji festiwalu były przepyszne. Załuję,że nie zrobiłam zapasów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Były wyśmienite, to fakt. Choć zdecydowanie najlepiej smakują jak są jeszcze ciepłe:)

      Usuń
  6. jadłam te kołacze, codziennie przychodziłam po świeżego, dawno nie trafiłam na coś tak prostego i pięknie pachnącego, co by sprawiło, że mogłabym to jeść ciągle bez wyrzutów sumienia

    OdpowiedzUsuń
  7. Podejść do wypieku Trdelnika miałem kilka - i wszystkie nieudane ... A to ciasto za rzadkie i nieklejące się do wałka, a to temp. piekarnika za wysoka ... Jestem w Warszawie, pomyślałem, w mieście, w którym jest wszystko - a trdelniki zwłaszcza... Po godzinie poszukiwań w sieci opadły mi ręce i zaczynałem tracić nadzieję - wszystkie ogłoszenia o wypieku trdelnika na miejscu dotyczyły punktów na... dolnym śląsku! Nie wiem jakim cudem, ale znalazłem! Drodzy Państwo! kierunek Janki! Byłem, spróbowałem, zwyciężyłem.
    Nie wierzę, że sam mógłbym zrobić coś tak pysznego, nie - w zasadzie mam 100%wą pewność! I cieszę się, że nie podejmowałem kolejnych prób - do dziś nie wiedziałbym jak powinien smakować trdelnik....
    Wszystkim, którzy mają w kuchni dwie lewe ręce - polecam: http://kolaczzwalka.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. i http://www.kurtoskalacs.pl

    OdpowiedzUsuń

Nie zastanawiaj się - pisz. Czekam na Twój komentarz. Jeśli komentujesz anonimowo podpisz się proszę imieniem lub nickiem.
Dziękuję za Twój komentarz i odwiedziny na moim blogu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...