Gdy na dworze żar z nieba (szkoda, że w czasie mojego urlopu Pani Pogoda nie była tak łaskawa) taki, że zastanawiam się czy jestem jeszcze w Wielkopolsce, czy już na Rodos - jedzenie jest ostatnią rzeczą, o której myślę. Z myśleniem w temperaturze powyżej 30 stopni ogólnie rzecz biorąc jest ciężko, zatem jedyne co przemknie mi przez wyobraźnię, w baaaardzooo zwolnionym tempie, to "jak się żywcem nie ugotować?" Chłodzę się wodą, mrożoną kawą, herbatą miętową. Dla orzeźwienia czytam porady jak sobie radzić z upałami. Tak. Teraz chętnie wróciłabym do Suwałk;)
Ponoć są na świecie ludzie, którzy żywią się energią słoneczną i nie potrzebują tradycyjnego jedzenia - patrz Prahlad Jani. Heterotrofi w czasie tych kilku ostatnich dni naładowali swoje żołądki słońcem chyba na cały rok:)
Myślę, że jednak (na szczęście) ja do takowych nie należę. No, ale co by tu zjeść aby jakoś zaspokoić głód i zmysły, a przy okazji się nie rozpuścić z gorąca? Mięso? Nie. Zupa odpada. Ewentualnie chłodnik - ale jest mi tak gorąco i jestem taka "zmulona", że na samą myśl o obieraniu warzyw już mi się nie chce.
"Nagle! Zobaczysz kwiaty. Nagle! Zobaczysz drzewa. Nagle! Zobaczysz dziwny las." - jak to śpiewała niegdyś Mira Kubasińska - NAGLE w zwolnionym tempie, niczym ospały żółw w głowie zaświtał mi pomysł.
Naleśniki.
Uwielbiam je w każdej postaci - na słodko, na słono i na pikantno.
Ale, że sezon malinowo - jagodowo - borówkowy w pełni.... trzeba to wykorzystać do maksimum.
Oprócz malin i borówek jako dodatek przygotowałam serek waniliowy.
Składniki:
czas przygotowania: 15-20 min.
stopień trudności: łatwy,
ilość zużytych naczyń: 3 + talerze i sztućce
współczynnik bałaganu: mały,
- 2 jajka
- 5 łyżek mąki
- 50 ml mleka
- 250 ml wody
- 1 łyżka oliwy z oliwek
- szczypta soli
- 2 opakowania serka naturalnego homogenizowanego
- 1 opakowanie cukru wanilinowego
- 2 łyżeczki cukru
- 300 g malin
- 300 g borówek amerykańskich
- garść płatków migdałowych
Do głębokiej miski wsypujemy mąkę, 1 całe jajko, mleko, wodę i szczyptę soli. Mieszamy energicznie trzepaczką, tak by nie było grudek. Oddzielamy białko od żółtka drugiego jajka i dodajemy białko do miski z ciastem i dalej mieszamy. Kiedy ciasto nie ma żadnych grudek dodajemy oliwę z oliwek (ten zabieg spowoduje, że nie ma potrzeby smarować patelni tłuszczem)i mieszamy do połączenia składników. Ciasto nie może być zbyt gęste ani zbyt rzadkie. Przekonacie się o tym wlewając ciasto na dobrze rozgrzaną patelnię. Jeżeli ciasto ciężko będzie rozprowadzić kolistym ruchem - tak by pokryło całą patelnię, należy dodać do miski z ciastem trochę wody i ponownie wymieszać. Jeśli ciasto będzie zbyt rzadkie - dosypcie odrobinę mąki i wymieszajcie ciasto na nowo.
Smażymy ciasto naleśnikowe tak długo, aż samo się odlepi od patelni i przewracamy na drugą stronę (cały czas doskonalę technikę, by w końcu przewracać je bez użycia łopatki:)). Czynność powtarzamy, aż do wykorzystania całego ciasta.
W tzw. międzyczasie do naszego oddzielonego żółtka dodajemy serki homogenizowane, cukier i cukier wanilinowy (całe życie myślałam, że jest to cukier waniliowy, a jednak byłam w błędzie). Mnie wystarczą ok. 2 łyżeczki zwykłego cukru, ale myślę, że ten składnik powinniście dodawać wg własnego uznania. Całość energicznie mieszamy i gotowe! Żaden gotowy serek smakowy nie może się równać.
To tyle.
Usmażony naleśnik smarujemy serkiem, dodajemy borówki i maliny, zwijamy w rulon lub w trójkąt (ja najbardziej lubię rulony), przykrywamy jeszcze raz cienką warstwą serka i owoców. Posypujemy płatkami migdałowymi. Finito.
niesamowicie apetyczne te naleśniki na Twoich obrazkach..:))
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Uratowały mnie wczoraj od głodu:)
UsuńTwoje naleśniki kojarzą mi się z pewnymi naleśnikami, które można dostać na ulicy Francuskiej w Warszawie... Też malinowe. :-) Ale chyba wolę po Twojemu, czyli z surowymi owocami a nie z pulpą. :-)
OdpowiedzUsuńPS. Będę dziś masochistką i po za smażeniem jabłek chyba ugotuję zupę. :-))))
No faktycznie, widzę, że lubisz kuchenny hardcore:) Ale jak przyjdzie czasem na coś ochota, to nawet pieczone żeberka z upał dadzą radę:)
UsuńUwielbiam borówki!!! :P
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoje uwielbienie. Jest nas dwie:)
UsuńNaleśniki wyglądają rewelacyjnie, w sumie może powinnam też zrobić, bo nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam! Mnie podczas mojej wakacyjnej podróży pogoda również nie rozpieszczała... mam nadzieję, że uda mi się jeszcze skoczyć na kilka dni na Bałtyk i złapać kilka promieni słonecznych :)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł z tym Bałtykiem. Trzeba go wdrożyć:)
UsuńJeżeli naleśniki były choć w połowie tak pyszne jak wyglądają na zdjęciach, to brak słów! Piękne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i powiem krótko - były:) zachęcam "gorąco" do spróbowania - nie tylko w upalne dni. Pozdrawiam
UsuńIt is not my first time to go to see this web page, i am browsing this web site dailly and take
OdpowiedzUsuńgood data from here every day.
My site > luban
I'm glad to read this:) Cheers
UsuńWspaniałe zdjęcia. Jestem pierwszy raz na Pani blogu i gratuluję lekkiego pióra i smakowitych pomysłów.
OdpowiedzUsuńAleż oficjalnie się zrobiło:) Dziękuję i pozdrawiam.
UsuńTeż uważam, że świetne zdjęcia ci wyszły :)
OdpowiedzUsuń